Czy warto pożyczać w firmach pożyczkowych?

UWAGA: ten tekst powstał jeszcze przed pandemią i w zupełnie innych warunkach działania firm pożyczkowych. Nowe regulacje spowodowały, że koszty pożyczki spadły, a ich biznes stał się o wiele mniej opłacalny. Mimo wszystko, nasze wnioski nie zmieniły się co do swojej istoty.

Żeby zacząć rozmowę o firmach pożyczkowych, powinniśmy jeszcze raz uświadomić sobie pewną, niezwykle istotna rzecz.

Bogaci ludzie niekoniecznie zarabiają dużo. Bogaci ludzie to ci, którzy zgromadzili wystarczające zasoby, żeby bez finansowych obaw patrzeć w swoją przyszłość. Którym nie grozi, że w przypadku gorszej koniunktury lub utraty źródła dochodów komornik zajmie ich majątek albo bank wystawi ich mieszkanie na licytację.

Jak działa firma pożyczkowa?

Nie posiadasz kapitału. Firma pożyczkowa posiada kapitał. Pozyskała go albo ze środków właściciela, albo zaciągając dług. Oprocentowany, przykładowo według stopy WIBOR (WIBOR 3M wynosi ok. 1,7% w momencie pisania tekstu) + marża, przykładowo 5%. Razem, niecałe 7%. Teraz chcą wynająć swój kapitał Tobie. Za, przykładowo, 100% w skali roku. Różnica pomiędzy 100% a 7% to ich marża. Pokrywają nią koszty windykacji niespłaconych pożyczek, strony internetowej, pracowników… I całkiem sporo zostaje na ogół właścicielowi.

A zatem – czy chcąc być bogatym, powinieneś korzystać z oferty firm pożyczkowych?

NIE. Po prostu nie. I nawet trudno jest mi wyobrazić sobie sytuacje, w których doradzałbym pożyczkę w takim miejscu. Dlaczego? To bardzo proste.

Za udzieloną pożyczkę płacisz bardzo słono. Skoro w tej chwili nie stać Cię, aby za daną rzecz zapłacić 1000 zł, to czy stać Cię, aby za pół roku kupić ją za 1500 zł? Z pewnością nie. Przyspieszenie wymarzonego zakupu o kilka miesięcy za tak wysoką cenę (a nie liczymy tutaj kosztów niemierzalnych, czyli chociażby stresu związanego z posiadaniem długów!) nie jest tego zwyczajnie warte.

Ale przecież pierwsza pożyczka jest w wielu firmach darmowa!

Myślisz, że dlatego, że chcą pomagać ludziom, czy dlatego, że im się opłaca?

Oczywiście, że to IM się opłaca.

Wiedzą, że klient, który do nich trafia, ma na ogół mniejsze lub większe problemy ze zrównoważeniem budżetu. I wiedzą, że pierwsza darmowa pożyczka zachęci do kolejnych i kolejnych, na których zarobią już pokaźne pieniądze. Zapraszają klienta do gry, w której jeden błąd może kosztować ogromne sumy.

Może najlepiej po prostu nie zaczynać tej gry?

Ale zaraz! Przecież jest ustawa antylichwiarska! Te pożyczki nie mogą być aż takie drogie!

Otóż mogą. Jak zwykle branża jest o krok przed ustawodawcą. Owszem, teoretycznie koszty pożyczki konsumenckiej zostały ograniczone (w pewnym uproszczeniu) do 55% w skali roku i 100% wartości pożyczki w całym okresie jej trwania (obecnie, po wprowadzeniu tarczy antykryzysowej, jest to jeszcze mniej: odpowiednio 21% i 45%). Nikt jednak nie zabroni sprzedawać razem z pożyczką obowiązkowego ubezpieczenia na życie, które kosztuje klienta dodatkowo, zawiera tak wiele wyłączeń, że w praktyce nie ubezpiecza przed niczym, ale za to winduje rzeczywisty koszt pożyczki (czyli tzw. RRSO, realną roczną stopę oprocentowania) do kilkuset procent w skali roku. A zatem – choć w istocie zmiany legislacyjne znacznie poprawiły sytuację pożyczkobiorców, to nie wyeliminowały podstawowego problemu. Czyli tego, że pożyczki są horrendalnie drogie i drenują kieszenie osób, które je zaciągają.

A co jeśli znajduję się rzeczywiście w sytuacji bez wyjścia?

Przygotuj się na nią z wyprzedzeniem gromadząc finansową poduszkę bezpieczeństwa. Jeśli to się nie udało lub poduszka się wyczerpała – poszukaj możliwości dodatkowego zarobku, sprzedaj niepotrzebne rzeczy, pożycz od rodziny lub znajomych (spisując oczywiście umowę, aby uniknąć niedomówień). Pożyczanie na wysoki procent to naprawdę ostatnia rzecz, po którą powinieneś sięgnąć! Nie dość, że za kilka tygodni czy miesięcy będziesz musiał wygospodarować o wiele większe środki, niż pożyczyłeś, to jeszcze, w przypadku gdyby powinęła Ci się noga, Twój dług zacznie lawinowo narastać. Relatywnie niewielka pożyczona kwota niebawem urośnie do monstrulanych rozmiarów. A dalej? Spirala długów, komornik, upadłość konsumencka.

Myślę, że dla wszystkich czytelników, którzy dotarli do tego momentu jest to już oczywiste, ale podkreślę dla pewności. NIGDY nie zaciągaj chwilówki na spłatę innej chwilówki. Po prostu nie.

Trochę o klientach. Kim są i na co pożyczają?

Pierwsza, zasadnicza sprawa. To są normalni, przeciętni ludzie. Nie bardzo biedni (średni dochód klienta jednego z wiodących pożyczkodawców wyniósł w 2017 r. nieco ponad 4000 zł, ale na ogół biedniejsi niż klienci banków. Całkiem logiczne – banki pożyczają pieniądze taniej, więc stawiają wyższe wymagania wiarygodności kredytowej swoich klientów.

Na co są wydawane pieniądze z pożyczek? Tutaj statystyka brzmi niepokojąco. Wśród najczęstszych celów finansowania wymieniane są remont mieszkania, zakup środka transportu, wyjazdy wakacyjne czy wydatki związane z organizacją świąt. Co właściwie jest tak niepokojące? To, że KAŻDY z tych wydatków jest możliwy do przewidzenia i zabezpieczenia się przed nim finansowo. Wakacje i święta są co roku o tej samej porze – można odkładać na nie co miesiąc stałą, niewielką kwotę – będzie taniej, niż pożyczać… Mieszkanie zwykle też „dojrzewa” do remontu przez dłuższy czas, podobnie samochód daje wcześniej wiele oznak, że zbliża się czas jego wymiany. Zastanów się nad tymi tematami, tak abyś nie był zaskoczony w tym roku, że nadszedł grudzień i sezon kupowania bożonarodzeniowych prezentów. Warto zacząć o nich myśleć dużo wcześniej, może nawet teraz?

Źródła:

https://newsrm.tv/blog/komunikat-pr/pozyczaja-polacy/

Czy w takim razie firmy pożyczkowe nie powinny istnieć?

Tego nie mówię. Nie wykluczam, że mogą przydarzyć się absolutnie wyjątkowe sytuacje, w których będą dla kogoś jedynym ratunkiem. I w takich sytuacjach lepiej, że pożyczki udzieli firma, która przynajmniej teoretycznie działa zgodnie z prawem, a nie tzw. chłopcy z miasta. Absolutnie wyjątkową sytuacją nie jest remont ani zepsuta pralka. To jest codzienne życie z codziennymi wypadkami losowymi.

Czy państwo powinno zaostrzać przepisy regulujące działalność firm pożyczkowych, nawet kosztem wyeliminowania z rynku niektórych z nich?

Państwo właśnie to zrobiło, zatem dalszy wywód jest właściwie niepotrzebny, skoro i tak wkrótce przekonamy się, jak zmieniła się sytuacja na rynku. Jako gospodarczy liberał, powinienem powiedzieć, że mniej ograniczeń to zawsze lepiej. Jednak przez lata pracy w doradztwie poznałem niektóre tajemnice tej branży i ludzi, którzy za nią stoją. Wydaje mi się, że szkoda, którą poniesiemy jako społeczeństwo w sytuacji, gdy chłopak uzależniony od internetowego hazardu nie będzie miał łatwego dostępu do gotówki bez wychodzenia z domu, nie są, oględnie mówiąc, zbyt wysokie. Oczywiście, można powiedzieć, że trudniejszy dostęp do legalnych pożyczek wypchnie go do szarej strefy, a państwo utraci wpływy z podatków. Sądzę jednak, że zadłużanie się ponad miarę będzie trudniejsze, a efektywne wykorzystanie zasobów poprzez przekazanie ich firmom pożyczkowym to mrzonka – najzwyklejszy transfer pieniędzy od bardzo biednych do bardzo bogatych.